Z roku na rok rośnie zainteresowanie zdrową żywnością, uzyskiwaną w jak najbardziej naturalny sposób. Przejawem tego jest między innymi rezygnacja wielu sieci marketów działających w Polsce ze sprzedaży jaj pochodzących z chowu klatkowego. Polscy konsumenci decydują się na ich zakup z troski o własne zdrowie i o dobrostan zwierząt, o którym coraz częściej mówi Komisja Europejska. Kolejnym objawem zwiększonego zainteresowania żywnością cechującą się wysoką jakością jest rosnąca liczba produktów wytwarzanych w systemie non GMO.
Rozwój pasz non GMO
Badania opinii publicznej wykazały, że aż 65 proc. Polaków uważa, że wprowadzenie zakazu upraw GMO jest dobrą decyzją. Nie tylko w naszym kraju obserwuje się ten trend, stopniowo umacnia się on na całym świecie. Szacuje się, że wzrost globalnego rynku żywności bez GMO między 2017 a 2021 rokiem sięgnie ponad 16 proc. To pozwala zakładać, że hodowla zwierząt w oparciu o pasze non GMO będzie coraz bardziej opłacalna. Już dziś coraz więcej mleczarni interesuje się surowcem wyprodukowanym w systemie żywienia bez GMO, co sprawia, że rośnie grupa producentów mleka, decydujących się na stosowanie komponentów paszowych bez modyfikacji genetycznych. Aby umożliwić mleczarniom uzyskanie certyfikatu potwierdzającego produkcję mleka bez GMO, Polska Izba Mleka zdecydowała się utworzyć standard, został on zaplanowany dla wielu różnych obszarów łańcucha żywnościowego.
Rezygnacja z pasz GMO – co oznacza?
Rolnicy chcąc nadal sprzedawać swój surowiec dostosowują się do trendu nakazującego produkcję zdrowej żywności. Producenci planujący produkcję mleka non GMO po rezygnacji z komponentów modyfikowanych genetycznie muszą podjąć decyzję, co do wyboru paszy mogącej zastąpić stosowaną do tej pory soję GMO. Tego typu komponenty są już produkowane w Polsce, w Zakładzie Uszlachetniania Białka Roślinnego, pod nazwami Protina i Amirap. Hodowcy stosujący je w swoich stadach przyznają, że karmiąc zwierzęta komponentami linii Protina i Amirap, można poprawić ekonomikę chowu, mimo przejścia na pasze non GMO.
Oznakowanie żywności wolnej od GMO szansą dla producentów
Żywność modyfikowana genetycznie budzi wiele obaw, stąd rosnące zainteresowanie droższą, ale bezpieczniejszą żywnością wolną od GMO. Mimo, że naukowcy podkreślają, że żywność modyfikowana genetycznie nie ma negatywnego wpływu na zdrowie odbiorców, nie jest ona pozytywnie odbierana przez konsumentów. Dlatego warto dać konsumentom możliwość wyboru – takiego zdania jest resort rolnictwa i rada ministrów, która 5 lutego br. przyjęła projekt ustawy dotyczącej oznakowaniu produktów wytworzonych bez wykorzystania organizmów genetycznie zmodyfikowanych jako wolnych od tych organizmów. Tego typu działania mają na celu wzmocnienie konkurencyjności polskich produktów, które wytwarzane są bez udziału GMO z rodzimych źródeł białka roślinnego, a nie z importowanej, genetycznie modyfikowanej śruty sojowej. Warto podkreślić, że wolne od GMO krajowe komponenty białkowe nie są mniej cenne żywieniowo niż pasze oparte o genetycznie modyfikowaną śrutę sojową.
Nowe przepisy odnośnie oznaczeń „wolne od GMO” wejdą w życie 1 stycznia 2020 r. Co ważne, Polska nie jest prekursorem w kwestii systemu znakowania żywności wytwarzanej bez wykorzystania organizmów genetycznie modyfikowanych. Jest on stosowany z powodzeniem w kilku innych krajach należących do UE, gdzie zdrowa żywność bez GMO cieszy się niemalejącą popularnością. Jednym z państw członkowskich, w którym produkty nabiałowe pochodzą wyłącznie od zwierząt karmionych paszami wolnymi od GMO jest Austria, gdzie wbrew obawom rezygnacja ze śruty sojowej nie doprowadziła do znaczącego wzrostu cen.
KOMENTARZE (0)